Zrezygnowaliśmy z koszyka gdyż był on dla naszej suni nader dziwnym ,niepotrzebnym i wręcz denerwującym zjawiskiem;) nie mogła dostać się do młodych kiedy nagle dopadła ją (dodam,że po paru sek;) rozłąki który miał dać matce karmiącej wytchnienie) nieodparta ochota bycia z dziećmi swymi. Wisiała nad nim, wkładała tam łep ale dzieci nijak nie chciały znaleźć się przy cycu - nie wpadła na pomysł,że można zabrać do pychola hi
i zrobiliśmy punkt przedszkolny
kontrola;) wielkie oko patrzy
a kiedy przychodzi nieodparta ochota robimy nura i wygląda to tak;)
gęsiego,gęsiego dzieci do cyca marsz
i następuje wysyp kloników;)
uwaga nacieram od tyłu
ja lecę przodem
i jest cyc;)
ale wyszło opowiadanie fajne;)
OdpowiedzUsuń